niedziela, 23 stycznia 2011
soczysta zieleń
Za oknem pruszy delikatnie śnieg, postanowiłam więc odrobinę wiosny zaprosić do siebie, do pokoju:) Mianowicie, dostałam cudownie zielony prezencik składający się z żonkili i hiacyntów. Takim sposobem moja nieustające pogoń za wiosną została na chwilę wstrzymana. Nigdy nie mogę się zdecydować, czy bardziej lubię samą wiosnę czy ten okres tuż przed. Kiedy mogę obserwować jak wszystko się rozwija i budzi do życia. Kiedy wkoło jest jeszcze bezlistnie, ale na każdym kroku widzę powoli rozwijające się pąki na gałęziach. Kiedy nadchodzi już ta prawdziwa wiosna zabawa się kończy, i bardzo szybko następuje po sobie lato, jesień i zima.
Kiedy jeszcze mieszkałam na wsi sprawa była troszkę inna - wokół domu mam pełno sadów i każda wiosna witała mnie morzem delikatnych białych kwiatów rozkwitających na drzewach. Ale nie skarżę się, Wrocław też potrafi mnie czasami zaskoczyć i zrekompensować straty - tuż pod oknem bowiem rośnie stara jabłoń, która także pięknie bieli się na wiosnę. Biel bielą, a post miał być o zieleni.
Na koniec więc, kolczyki zrobione już wieki temu, ale dopiero nie dawno zrobiłam im jakieś przyzwoite zdjęcia (dostępne w sklepiku;) Może nie są szczytem wyrafinowania ale lubię je za tą soczystą zieleń:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
Zazdroszczę Ci tych wiosennych widoków w domku, same kwitnące sady w koło muszą robić wrażenie! Tak jak te kolczyki :)
Oj tęskno mi również za tą zielenią;)
Wrocław jest pięknym miastem więc myślę,ze nie jest tak źle, wiadomo widoku kwitnących sadów niestety nie zastąpi;)
Kolczyki boskie;)
Piękne kolczyki znowu zmajstrowałaś, super kolory!!!
piękne są!
Prześlij komentarz