wtorek, 13 września 2011

with love from...



Zauważyłam jakiś czas temu, że bardziej od ładnego obrazka na "tych starych" pocztówkach interesuje mnie ich druga strona. Krótka wiadomość, czasami napisana pewnie od niechcenia, lub bo wypada, albo wręcz przeciwnie, cicha i krótka oznaka pamięci, troski nakreślona na pustej stronie pocztówki. Odszyfrowanie takich wiadomości zawsze jest dla mnie niesamowicie ekscytujące. To jak przywracanie na parę sekund do życia tych nieznanych osób które napisały wiadomość czy miały ją otrzymać. Wydaje mi się, że jest w tym trochę magii:)

Jakiś czas temu udało mi się nabyć, całkiem niespodziewanie angielska pocztówkę z bożonarodzeniowej kolekcji. Udało mi się nawet wygooglać firmę i dowiedzieć się że pierwsze pocztówki z tej firmy sięgają końca XIX wieku.

Kim była Lily raczej niestety nigdy się nie dowiem...


I tak na koniec, wybaczcie mi moją obsesję na punkcie gipsówkowego bukieciku. Ja po prostu czuję, że MUSZE go dodawać do ostatnio chyba wszystkich zdjęć jakie robię ^^

3 komentarze:

Wiewióra pisze...

Doskonale Cię rozumiem. Magia dawnych kartek jest niezaprzeczalna. Mam po pradziadku cały album pocztówek i wracam do nich czasem, siedzę i rozmyślam o tym kim byli Ci co je pisali. Zdjęcia cudowne!

Ludkasz pisze...

cudne zdjęcia:) i rozumiem,że musisz...;)

Urtica pisze...

Mmmm, jak tu u Ciebie miło i nastrojowo. Zajrzę jeszcze nieraz.