środa, 25 maja 2011
na szyjniki...
Moja przerwa w robieniu biżu sprawi, że pokaże wam chyba wszystkie moje zaległe/niepublikowane prace, który umknęły mi gdzieś w międzyczasie i zostały zapomniane. Wszystkie są mniej lub bardziej w moim stylu, ale tylko część jest głównie produktem moim szalonych zagranicznych zakupów. Tak jest i tym razem. Zawieszki zakupiłam u Pani rezydującej w Szwajcarii:) Robiąc takie zagraniczne zakupy zawsze po pierwsze muszę się strasznie ograniczać, żeby nie wydać wszystkiego co mam (a później zajadać się wyłącznie zupkami chińskimi;). Po drugie - to niezmiennie zadziwia mnie potęga internetu. Naprawdę nie spodziewałam się nigdy w życiu, że będę coś sama sprowadzała ze Szwajcarii, czy Tajlandii. Nawet listonosz ostatnio dziwnie się na mnie patrzy, bo jeżeli już są do mnie jakieś listy, to zazwyczaj z dosyć daleka. Ostatnio nawet mnie zagadał, że muszę mieć chyba ciekawe zajęcie...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
5 komentarzy:
ohh cuda:*
ha dokaldnie.. na mnie listonosz tez dziwnie patrzy jak przychodza przesylki z Japoni:)
zawieszki sliczne
łomatko - cuuuudeńka!!!
klatka jest po prostu niesamowita, może sobie ją sprawię na imieniny ;-)
zawieszka namber tu is superaśna :D fajnie się prezentuje :)
Jak mogłaś zapomnieć o takich naszyjnikach?!!! Zaczyna mi brakować słów u Ciebie! Cuda :)
Prześlij komentarz