czwartek, 28 czerwca 2012

ja i euro 2012


Jeżeli chodzi o piłkę nożną, nie mam do niej cierpliwości. Najchętniej oglądałabym same bramki, i te moment kiedy całe ekipy cieszą się wygraną. Czasami wydaje mi się, że taką prawdziwą radość rzadko można zobaczyć w telewizji (tak wielką i prawdziwą;) Oglądam więc kątem oka, wyczekując bramek, a w między czasie buszuję bezczelnie po internecie...

***
a zdjęcie, z właśnie trwającego ćwierćfinału Włochy-Niemcy:)

3 komentarze:

Fabryka Spokoju pisze...

Ja na co dzień nie oglądam piłki nożnej, choć mój mąż jest telewizyjnym fanem tej dyscypliny (miałam na myśli, że na szczęście wystarczają mu relacje w tv, nie chodzi na mecze na stadion, czasem tylko do pubu z kumplami z pracy, ale to toleruję ;) ). Ale w Euro trochę się wciągnęłam i nawet wreszcie zrozumiałam, co to jest spalony i dlaczego nie ma walki o trzecie miejsce :D

Edytka pisze...

Eh, mnie żadnym sposobem nie można namówić do oglądania sportu :)
Szczególnie, że jakoś nikt nie próbuje tego dokonać ;D
Za o poczynania drużyn na tegorocznym Euro obserwuję... drogą radiową. Ciekawe doświadczenia.

Kica pisze...

heh:) też nigdy nie byłam wielką fanką, ale cichutko przyznam, że w to Euro nawet się troszkę wciągnęłam;)