Braku weny cześć druga. Dawno już nie robiłam takich typowych wrapowych pierścieni. Kamień leżał już w moich zasobach od paru lat, i wreszcie nadszedł na niego czas, w ramach przełamywania braku weny. Nawet pogoda troszkę chyba chciała mi pomóc, bo grzmi i pada przelotnie od paru dni, w wyniku czego okropny upał jest przerywany chwilami chłodnego, deszczowego wytchnienia. Chociaż i tak, przenośny wiatrak chodzi u mnie bez przerwy od paru dni;)
5 komentarzy:
Nieźle Ci idzie przełamywanie braku weny :) Pierścionek naprawdę bardzo ładny :)
swietny jest, taki... salony słońcem♥
u nas też w końcu burza, bo juz nie szło wytrzymac...
Chciałabym mieć takie cudne braki weny :)
bardzo mi się podoba ten pierścionek! dobrze, że doczekał się wykonania!
Wow, ten to mi się podoba, jest cuuudny!!!
Prześlij komentarz