Poniekąd odreagowywyje upalne lato. Każda chumrka na niebie, szarość i krople deszczu cieszą mnie cudownie. Wreszcie mogę pić gorącą herbatę z cytryną, chodzić w grubych wełnianych skarpetach, zrobionych przez Moją Ukochaną Babcię, palić świeczusie o romantycznych zapachach, i otulać sie lamparcim kocem oglądając telewizję (ostatnio strasznie wkręciłam się w oglądanie Rambo na jedynce^^, albowiem nic nie może zastąpić widoku Stallona, odzianego w brezent z przepaską na czole i nożem wielkości maczety w zębach;).
Myślę, że nawet i moje ostatnie kolczyki można podciągnąć pod "zimowe/chłodne". Nie dość, że są takie jakies sopelkowate, to jeszcze ahhh ten błękit. Od jakiegoś czas jestem bez pamięci zakochana w lapis lazuli (lub lazula, niestety nigdy nie wiem jak poprawnie powinno się to pisać) i tym błękicie wieczornego, zimowego nieba:)
4 komentarze:
bardzo ciekawe sopelki :)
pozdrawiam
Ag
W pierwszej chwili pomyślałam o niebieskiej marchewce! Są śliczne! Lubię lapisowy kolor. :)
boskie :)
Ja też z utęsknieniem czekałam na jesień, by móc w pełni korzystać z jej uroków. Te dwa dni upałów w tym tygodniu wymęczyły mnie okropnie, na szczęście znów jest chłodniej :)
Ps. A kolczyki cudne, ale czy kiedykolwiek cokolwiek spod Twoich rąk nie podbiło mego serca? :)
Prześlij komentarz