Dzisiaj już mniej romansowo ;) Ale podsumowując polecam wszystkim sięgnięcie czasem do tych babskich książek o których pisałam bodajże dwa poprzednie posty. Na zakończenie ferii sprawiłam sobie także prezent, w postaci wypożyczenia listów Jane Austen. Tak z czystej ciekawości:)
Co do kolczyków - zrobione już jakiś czas temu. A że się sprzedały to stwierdziłam, że nadszedł właściwy czas na ich pokazanie. Też troszkę angielskie jak dla mnie. Ale może to już autosugestia.
Na koniec - dla urozmaicenia - jeden z moich ulubionych angielskich aktorów w bardzo amerykańskiej piosence. Pewnie wszyscy już to znają, ale tym niemniej zawsze poprawia mi to humor:)
3 komentarze:
Widzę, że wkręciłaś się nie tylko w kolczyki, ale i w angielską klasykę - tak zachęcasz, że może w końcu po coś sięgnę :)
Wyglądają bosko! A na uszach to już na pewno rewelacja!!!
Jako, że mam refleks szachisty... Kolczyki wcale nie są angielskie, po prostu subtelne zdjęcie im zrobiłaś. I na uszach jest zdecydowanie ładniej;)
noelka
Prześlij komentarz