Chwila sobotniego przedpołudniowego relaksu. Brakuje mi trochę spokojnych chwil z książką i kubkiem gorącej kawy. Kiedy nie muszę się martwić niczym ważnym czy tez mniej ważnym. Z mlekiem do kawy w lodówce, cicho wiejącym wiatrem za oknem, i parom ciepłymi promieniami słońca, ogrzewającymi mi stopy. Z pomysłem na dzisiejszy obiad, Adele śpiewającą w tle (od wczoraj mam juz jej całą dyskografię;) i delikatnym zapachem magnolii przemieszanej z wanilią...
7 komentarzy:
Ah... przynajmniej ty masz miłą sobotę :). Zazdroszczę :)
Również uwielbiam Adele. Mogłabym jej słuchać godzinami. ;) Wspaniała artystka.
Oj tak, takie chwile wytchnienia, relaksu są bardzo mile widziane w zabieganej codzienności... :) Pozdrowienia :)
Ja już nie pamiętam, co to chwila relaxu! Nawet przy filmie coś dziubię.
Nie wiedziałam, że Adel ma więcej niż jedną płytę! To ostatnio moja ulubiona wokalistka - głos ma jak dzwon, a piosenki (zwłaszcza słuchane w słuchawkach na full) chwytają :)
Tez tak lubię :D
Co do Adelle to też mam już jej muzykę;-)oj tak nie ma to jak dobra książka, pyszna kawka i relaks, pozdrawiam, Żania
A co czytasz? ;-)
Prześlij komentarz