Za oknem deszcz i chmury, można więc powiedzieć że święta się skończyły. Dlatego gładko ominę ten temat ( nie mam żadnych świątecznych kolczyków do pokazania ;) )
i przejdę odrazu do urozmaicenia poświątecznego lenistwa. Wrzucam niedawno zrobione żuczki. Srebro oksydowane oraz serpentynit. Oczywiście zamysł był inny, ale już po ich skończeniu skojarzyły mi się z tymi małymi robaczkami. Nie przepadam za owadami i innego rodzaju małymi zwierzaczkami, ale wydaje mi się, ze biżuteria na ich podobe jest, lub powinna być ciekawa, i na pewno w pewien sposób intrygująca. Mam nadzieje że nie tylko mi kojarzą się z żuczkami... ;)
2 komentarze:
śliczne, ładnie wyglądają te zawijaski i ta plecionka na górze. Bardzo ciekawe. Z żuczkami to mi się kojarzą najbardziej z koloru...ale chyba się zasugerowałam tytułem posta :). pozdrawiam.
ha!!! ja też widzę żuczki!!!:D mają różki jak żuczki i są takie pękate:) też nie przepadam za robakami, ale takich żuczków nie wypędziłabym z domu;)
Prześlij komentarz