Pierwsze to jaśminowe kolczyki, z kwarcu i miedzi. Różany kwarc zawsze kojarzy mi się z jaśminem. Ma taką delikatną, lekką przeźroczystą różaną barwę. Byłam prawie pewna że je już tutaj pokazywałam, a tu taka niespodzianka. W każdym razie jak dla mnie, wszystkie biżutki z tym kamieniem muszą być jaśminowe:)
Następnie dwie pary miedzianych spiralek. Takie spirale to jeden z najczęstszych motywów wykorzystywanych w epoce brązu. Spiralki w tamtych czasach po prostu królowały. Może troszkę przesadzam, ale jeżeli tak, to tylko odrobinkę:)
A na koniec coś jeszcze nie całkiem ukończonego. Jest to chyba pierwsza biżuteryjna rzecz w której wykorzystałam nieprzewiercony kamień. Kupiłam go kiedyś w Bieszczadach, zauroczona jego opalizującym kocim efektem. Grzecznie czekał aż do nie dawna, kiedy podczas nauki na kolokwium poczułam przemożną chęć zrobienia czegoś biżuteryjnego. A więc pomiędzy jedną a drugą książką, pomiędzy ok 8 tysiącami a 2 tysiącami lat przed naszą erą i wieloma wydarzeniami pomiędzy tymi datami powstał ten wisiorek:) Niedokończony bo postanowiłam dorobić do niego łańcuszek, żeby efekt był pełny. Ale jak siebie znam, wykończenie go poczekam do następnego kolokwium.
4 komentarze:
jaśminowe kolczyki chyba najbardziej przypadły mi do gustu :)
Tak, mi tez jasminowe podobaja sie najbardziej :) Cudenka nieziemskie! Pozdrawiam, Sylwia
cuuuudne!!!!
Uwielbiam te Twoje młotkowane wywijasy! Super są!
Prześlij komentarz