czwartek, 20 grudnia 2018

M.


Makbet... Mam do tej historii szczególny sentyment po niesamowitej ekranizacji z 2015. Film kompletnie wciągnął mnie i zaczarował. Ponowne przeczytanie po filmie oryginału było jak wisienka na torcie. Dlatego nie mogłam sobie odmówić przeczytania książki Jo Nesbo. Połączenie kanwy skandynawskiego kryminału z kanwą szekspirowskiej sztuki od początku wydawało mi się odrobinę niezwykłe, ale cóż, zaryzykowałam. Miałam głęboką nadzieję, że Jo Nesbo stworzy z tego coś mrocznego i intrygującego. Że stworzy swoją własną historię  gdzie dla uważnego czytelnika możliwe będzie odnalezienie makbetowskich elementów. 

Niestety, moim zdaniem J.N. za bardzo chciał być wierny oryginałowi. Skończyło się więc, według mnie przynajmniej na dziwnej adaptacji Szekspira. Fakt faktem w realiach współczesnych, z gangami, narkotykami i całą resztą, ale i tak wyszła z tego nienajlepsza kopia zamiast pasjonującego kryminału...

2 komentarze:

Ula H. pisze...

Brzmi ciekawie ! Bardzo lubię dzieła Szekspira, a kryminały - niestety nie każdy jest dobry. Pozdrawiam :)

Agnieszka Mycoffeetime pisze...

Też sobie ostrzyłam na tą książkę pazurki ale po Twojej opinii to już tak bardzo nie chcę tego przeczytać...
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)